Orły
- drapieżne, z wystającymi szponami, jakby lądowały nad swoją
ofiarą...
Jeden z bardziej charakterystycznych elementów fasady, dzięki którym budynek zyskał swoją obiegową nazwę (i które sprawiają, że budynek ten kojarzy mi się z Gotham City).
Jednak pozostałe dekoracje zabierają nas w bardziej idealistyczne klimaty. Przedstawiają rolników, siewców... ludzi pracy, którzy wspólnymi siłami wykuwają przyszłość*
Zarówno orły jak i płaskorzeźby wyszły spod dłuta Zygmunta Otto – autora m.in. gigantów z al. Ujazdowskich, czy grupy rzeźbiarskiej z tympanonu Zachęty.
Zaprojektowany w 1912-17 przez Jana Heuricha młodszego, gmach jest budynkiem modernistycznym, o prostych kształtach, nieco przysadzistej sylwetce i fasadzie wykonanej z piaskowca. To właśnie faktury i materiały miały nadawać charakter fasadzie, grając między sobą: czerwień cokołu z żółcią piaskowca i zielenią spatyniałej miedzi dachu.
W trakcie drugiej wojny światowej budynek został doszczętnie zniszczony. Odbudowany w latach 1948-50, w dużej mierze zachował swój kształt, ale zmieniono też niektóre detale architektoniczne i funkcjonalne. Na przykład, oryginalnie główne wejście znajdowało się z prawym narożu (widoczne na zdjęciu archiwalnym z wystawy w Domu) – obecnie znajduje się pośrodku fasady.
Klatkę schodową zaś ulokowano w prawej wieży.
Pierwotnym przeznaczeniem budynku była siedziba Towarzystwa Kredytowego Przemysłu Polskiego. Stąd nawiązania na szeroko pojętego przemysłu i rolnictwa w oprawie rzeźbiarskiej.
Po wojnie w odbudowanym budynku znalazł się oddział Narodowego Banku Polskiego oraz Banku Gospodarstwa Spółdzielczego. W 2001 w jego mury sprowadziło się także Muzeum Spółdzielczości.
I to właśnie przyciągnęło mnie w Noc Muzeów 2018.
Muzeum założono w 1968 w Nałęczowie. W 2001 Muzeum stało się placówką Krajowej Rady Spółdzielczej, która także ma tu swoją siedzibę.
Jeśli chodzi o formę muzeum, ta nieco trąci myszką. Niemniej można się dowiedzieć z niego wiele wartościowego o ruchu spółdzielczym, którego zaczątki sięgają XVIII wieku. W Polsce ruch zaczął rozwijać się w pierwszej połowie XIX wieku, a do jego propagatorów należeli m.in. Stanisław Staszic.
Jednak rozpędu nabrał w drugiej połowie XIX wieku, kiedy spisano główne wartości i zasady ruchów spółdzielczych, a te zaczęły się zrzeszać na poziomie międzynarodowym. Stawały się popularne i cenione. I to na tyle, że przed wojną bywało, że różne działalności podszywały się pod spółdzielnie, by zyskać na prestiżu! Dziś trend ten raczej się odwrócił ze względu na skojarzenia z okresem komunistycznym, który upaństwowił i wypaczył idee spółdzielczości.. Acz z drugiej strony widoczna jest też teraz wzmożona działalność kooperatyw, jako odpowiedzi na system kapitalistyczny.
W polskim ruchu spółdzielczym jednym z najbardziej zasłużonych nazwisk był Romuald Mielczarski. Był współtwórcą nowoczesnej spółdzielczości spożywców oraz przez wiele lat dyrektorem związku spółdzielczego „Społem”.
Innym nazwiskiem, chyba dużo bardziej znanym szerokiej publice był Franciszek Stefczyk. Historyk, nauczyciel, działacz ludowy, inicjator zakładania spółdzielczych kas oszczędnościowo-pożyczkowych (tzw. Kas Stefczyka). On też postulował założenie muzeum historii spółdzielczości już w 1918. By go uczcić, muzeum zaaranżowało jego gabinet w ramach ekspozycji.
(warto wspomnieć, że współczesne Kasy Stefczyka zostały założone we wczesnych latach 90. XX w i tylko nazwą i ideą nawiązują do myśli F. Stefczyka).
W czasach PRL-u Dom pod Orłami był świadkiem zuchwałego napadu rabunkowego.
*ścieżka dźwiękowa: Laibach "Mi kujemo bodočnost"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz