piątek, 10 stycznia 2020

Gocław wzdłuż kanałów...

Odkrywam Gocław. Moja grudniowa trasa wiodła szlakiem wodnym.
Najpierw wzdłuż końcowego odcinka Kanału Gocławskiego, który kilkadziesiąt metrów dalej łączy się z Kanałem Nowa Ulga (a właściwie z niego wypływa).
Nowa Ulga jest końcowym odcinkiem Kanału Wawerskiego. Stanowi też południową granicę Gocławia – parę kroków dalej i witamy w Wawrze.


Nad Nową Ulgą krajobraz już się zmienia: więcej przestrzeni, więcej słońca (tego dnia trochę go było!). Szum z Trasy Siekierkowskiej dość skutecznie wytłumiony jest przez ekrany akustyczne.

Po przecięciu Bora-Komorowskiego dalej podążam wzdłuż cieku wodnego. Osiedla po mojej prawej stają się nieco bardziej sympatyczne, niższe, nie-zamknięte...

Mijam jakąś przepompownię i sielanka się kończy. Układ chodników i ścieżek zaczyna się gmatwać, będąc li-tylko skromną zapowiedzią przeprawy przez Wał Miedzeszyński. 
 Kanał puszczony tu został pod ziemią, a ja muszę wspiąć się, zejść, wejść po kolejnych schodach, ścieżkach, chodniczkach... w końcu docieram na drugi brzeg trasy.
Kanał zostawiam na dole, a sama podążam Mostem Siekierkowską. Stąd mam świetny widok na Nową Ulgę malowniczo wpadającą do Wisły.
No i oczywiście panorama centrum. Do tego celu będę wracać i polować na lepszą widoczność.
Właściwie to doszłam aż na Mokotów!

Zawracam. Tym razem idę kawałek wzdłuż Wału Miedzeszyńskiego, skręcam w Fieldorfa i mój wodny szlak odnajduję dopiero w okolicy Umińskiego.
Legia okazuje się być drugim motywem wiodącym tej wycieczki ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz