Dopiero co zorientowałyśmy się, że jedna z edycji Targu Śniadaniowego odbywa się w tym roku także niemal pod naszym domem. Skwapliwie skorzystałyśmy w ostatnią sobotę.
Wybór przysmaków: zarówno dość typowych, jak i bardziej wydumanych, trudniejszych do zdobycia bądź domowym sumptem produkowanych. A więc gofry zwykłe i belgijskiej, kuchnia wietnamska, hiszpańska, meksykańska, czekolady, makaroniki, ciasta, paszteciki...
Na miejscu skusiłyśmy się na lemoniadę lipową (pokrzywowa zbyt trąciła "chwastami", jak na moje konserwatywne kubki smakowe) oraz urocze mini-naleśniki (belgijskie? holenderskie?) z sosem karmelowym oraz z ichnim, nieco chrupiącym masłem orzechowym.
Na wynos - najwięcej pieniędzy zostawiłyśmy w Ottomańskiej Pokusie. Orzechy, miód - to jest to! i nawet taki słodyczowy twardziel jak ja pasuje po jednej baklawie lub surmie, co sprawia, że sobotnie zapasy dopiero teraz zaczynają się wyczerpywać.
Poza tym wzięłam słoiczek smarowidła produkcji Better Butter, zrobionego z soczewicy z dodatkiem kolendry i curry.
Przy innym stoisku zasmakowałyśmy w wegetariańskich pasztetach z selera oraz dynii - które w tym tygodniu goszczą na naszych kanapkach.
Cudowną mamy jesień! nie tylko kulinarnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz