czwartek, 23 października 2014

przez Warszawę ku wolności

O czym pozytywnym opowiadać Niemcom w Warszawie?
W zielonym Ujazdowie na terenie ambasady Niemiec znajduje się konstrukcja, przedstawiająca dwie postacie: jedna stoi przed bramą, druga jest już po drugiej stronie. Wieczorem zarysy postaci migają raz na czerwono, raz na zielono, jak sygnalizacja uliczna, która albo cię zatrzymuje, albo pozwala na swobodne przejście dalej.
Instalacja wykonana została z metalowej bramy wiodącej kiedyś do ambasady RFN, zlokalizowanej oniegdaj na ulicy Katowickiej na Saskiej Kępie. Nazywa się "przez Warszawę do wolności" i upamiętnia historię, z której większość z nas nie zdaje sobie sprawy.
W 1989 r., po naszych pierwszych częściowo wolnych wyborach, a przed upadkiem muru berlińskiego, w ciągu tych raptem kilku miesięcy przez Warszawę około 6 tysięcy Niemców z NRD przedostało się do Niemiec Zachodnich. Przybywali do Warszawy, Budapesztu czy Pragi i w tutejszych ambasadach RFN ubiegali się o azyl. Tu koczowali pod parkanem, a co bardziej zdesperowani przeskakiwali przez ogrodzenie. Tu spotykali się z życzliwością nie tylko tubylców, ale też władz państwowych i kościelnych.
We wrześniu odbyły się skromne uroczystości związane z tamtymi wydarzeniami.

O czym pozytywnym opowiadać Niemcom? Na niedawnym spacerze z dwiema sympatycznymi Niemkami mówiłam im o Wedlach, importowanych królach i Osi Saskiej; o prawie magdeburskim i zapożyczeniach kulturowo-cywilizacyjnych czasów Średniowiecza. Gdybyśmy wybrały się na Muranów, poszłybyśmy pewnie na skwer Willego Brandta.
Nie to, że unikałam tematów przykrych i tragicznych; w Warszawie nie sposób nie mówić o zniszczeniach wojennych i Powstaniu Warszawskim. Nie chciałam po prostu, by opowieść była monotematyczna, lub by odczuły niezamierzony wyrzut lub żal. Mam nadzieję, że udało mi się przekazać, co czuję; że świetnie pamiętamy o historii, ale żyjemy teraz.

sobota, 11 października 2014

Wzruszenie dnia

Kiedy w trakcie obiadu w restauracji Honoratka japońska turystka spontanicznie siada do nieco rozstrojonego fortepianu ustawionego tam jako rekwizyt i zaczyna grać Chopina :-)

Swoją drogą, Japończycy dziwią się, że w Polsce nauka fortepianu nie jest powszechną częścią edukacji...