wtorek, 20 sierpnia 2013

Spacerek praski przez wieki

Podróż tam, do czasów wazowskich (i nawet dalej) i z powrotem, w wiek XXI. Spacer prowadzony dla Fundacji Varsaviana.

Szczęśliwa trasa, na której udaje się zachować porządek chronologiczny! i tak zaczęliśmy pod Kościołem Matki Bożej Loretańskiej, gdzie opowiedziałam o najstarszych dziejach tych okolic, ze szczególnym uwzględnieniem przybytku, przed którym się znaleźliśmy.

To była niedziela, trwała msza, ale i tak mogliśmy zobaczyć wizerunek Matki Bożej Kamionkowskiej, czczonej w tym kościele.
Mierzy się ona wzrokiem z Madonną wzniesioną ku czci stopniowego odzyskiwania niepodległości.
Przystanęliśmy także przed kamieniem upamiętniającym Rocha Kowalskiego, bohatera "Potopu".
Przecięliśmy Ratuszową i podążyliśmy ścieżkami Parku Praskiego. W trakcie opowiedziałam o planach Napoleona i XIX-wiecznych losach dzielnicy. Poza tym natknęliśmy się na rozrywkową infrastrukturę parkową. W muszli koncertowej akurat rozpoczynały się próby dźwięku przed koncertem rockowym, który miał się zacząć o godz 12.
Przed wyjściem w pełne słońce na Placu Weteranów 1863, krótka przerwa na parę słów o samym placu, o tym jak kiedyś wyglądał i jak być może będzie wyglądać w przyszłości.
Natomiast po drugiej stronie ulicy podziwialiśmy, jak pięknie Szpital Praski komponuje się z neogotykiem kościoła św. Floriana oraz żachnęliśmy się wspólnie na zachłanność Reymonta, który leczył się tu po wypadku kolejowym.
No i w końcu katedra św. Michała Archanioła i św. Floriana, jej historia, jej nieliczne zabytki. Tu też skończyliśmy naszą wycieczkę przez wieki.

Czy ja wspominałam już, jak ja lubię oprowadzać? :-)

wtorek, 13 sierpnia 2013

Kamienica Rackmana

Wspominałam już o niej we wpisie o Śródmieściu. Wtedy kamienica przykryta była płachtą, co do której żywiłam płonne nadzieje, że skrywa remont fasady. Płachta już dawno zniknęła, a fasada ciągle szaro-brudna, od której jaśniejszym akcentem odbija się część fasadowa. O co chodziło z tą płachtą?

Po niedawnych wizytach w Łodzi i Poznaniu i zapatrzeniu się na ichnie secesyjne cudeńka, czuję potrzebę pochwalenia się kamienicą Rackmana. OK, nie mamy secesji dużo, ale to co mamy, daje czadu! zaokrąglone wykroje okien, słodkie twarzyczki obok maszkaronów, słoneczniki, kasztany i tafle wody...
 (ech, ta graficiarska ambicja, by się wspiąć i pozostawić swój ślad w jakimś niedostępnym miejscu! o, przepraszam, prawdziwi graficiarze niech nie czują się obrażeni; tutaj to "tylko" debil ze sprayem w ręku)