sobota, 30 maja 2020

Electio Viritim

Electio viritim”, czyli wybór osobisty – elekcja, która oznaczała osobisty udział całej szlachty w wyborze polskiego króla.
To także nazwa pomnika znajdującego się u zbiegu ulic Ostroroga, Obozowej i Banderii, który przypomina, że tu na Woli przez 200 lat obierano polskich królów. Pierwsza elekcja odbyła się pod Kamionem, jednak zgodnie z uchwałą sejmu konwokacyjnego w 1587, to pola pod wsią Wola miały być miejscem wyborów. Odbyło się tu ich dziesięć. 
Pomnik powstał w 1997, by uczcić 400-lecie stołeczności Warszawy. Składa się z granitowej kolumny zwieńczonej koroną. Na jej froncie przytwierdzona jest tablica objaśniająca znaczenie pomnika i miejsca. Nad nią zaś płaskorzeźba przedstawiająca trzy postacie ściskające się za ręce. Są to szlachcice z obrazu Canaletta „Elekcja Stanisława Augusta”, którzy symbolizują zgodność i jednomyślność polskiej szlachty – konieczny warunek wyboru króla (choć nie zawsze w historii dotrzymany). (Oryginalny obraz można oglądać w Sali Canaletta na Zamku Królewskim).
 Wokół kolumny znajduje się też półokrąg z przedstawieniami królów elekcyjnych.
 
Pole elekcyjne było konstrukcją tymczasową, więc nie ma po nim materialnych pamiątek, są za to pamiątki etymologiczne. Nazwa osiedla Koło to odwołanie do Koła Rycerskiego, w którym zasiadali przedstawiciele zgromadzenia posłów ziemskich. Zaś ulica Obozowa być może wywodzi swą nazwę od „obozu elekcyjnego”.

Więcej na temat polskich elekcji, oraz elekcyjnego pejzażu Warszawy i Woli można znaleźć w przystępnej formie Leksykonie Elekcyjnym, przygotowanym przez Urząd Dzielnicy.

wtorek, 26 maja 2020

Kamionkowskie Błonia Elekcyjne

Wchodzisz na łąkę, a tam – zabytek! 
Kamionkowskie Błonia Elekcyjne. Ważne miejsce w historii Polski – to tu odbyła się pierwsza wolna elekcja w 1573. Wtedy to szlachta wybrała Henryka Walezego (słaby wybór). Wydarzenie uwiecznił Matejko na obrazie I elekcja – potęga Rzeczypospolitej u zenitu”, jest to obraz z cyklu Dzieje Cywilizacji w Polsce i można oglądać go Pokoju Królewiczowskim na Zamku Królewskim.
Większość elekcji odbywała się później na Woli. Tutejsze łąki widziały jeszcze jedną elekcję: wybór Augusta III w 1733. 

  A później... później pewnie nic, lub prawie nic tu się nie działo. Praga urbanizowała się, ale te okolice pozostawały dzikie pewnie ze względu na łachę wiślaną i podmokłe tereny, a część z nich stanowiła pastwisko miejskie. Dopiero w latach 20. XX wieku na części pastwisk powstał Park Skaryszewski. Błonia jako oddzielny teren wydzielono dopiero w latach 60., kiedy nadano mu charakter parku krajobrazowego. W kolejnych latach wykopano kanał widokowy, stworzono oczko wodne, a teren zadrzewiano. W jednym kącie parku (od strony Kinowej) stworzono boisko i plac zabaw. Jednak przez ten czas teren nie funkcjonował jako Błonie Elekcyjne. Zwany był przeróżnie: skwer Stanisława Augusta, Bulwar Stanisława Augusta, Ośrodek Wypoczynkowo-Sportowy Waszyngtona. Obecna nazwa i historyczne wyodrębnienie to dopiero rok 2013. Decyzja zapadła na wniosek osiedla rady Kamionek.
Natomiast ich wartość historyczną zarejestrowano prawnie w 1993, acz jako otulinę Parku Skaryszewskiego, który został wtedy wpisany do rejestru zabytków. Świadomość roli tego niepozornego, acz urokliwego miejsca to dopiero ostatnie lata. 
Zresztą na terenie samych Błoni nie zauważyłam stosownej informacji. Poniższa tablica znajduje się na pobliskim Kościele Matki Boskiej Zwycięskiej.

sobota, 9 maja 2020

z Gocławia nad Wisłę

Ciąg dalszy odkrywania Gocławia. Mój dzisiejszy spacer wiódł mniej więcej tą samą trasą co rekonesans grudniowy. Tym razem zanurzyłam się w nadwiślańską zieleń.
 Niebo może nie bezchmurne, ale widoczność na Centrum miałam świetną ^_^
 Mogłam też posłuchać z bliska, jak Nowa Ulga wpada do Wisły.
 Z odpowiedniej perspektywy to jest bardzo malowniczy most.
Zbliżenie na jedno z dwóch ujęć infiltracyjnych, pompujących wodę spod dna Wisły. Są to młodsze siostry Grubej Kaśki, które pełnią rolę uzupełniającą. Ta tu została wybudowana w 1970.

Wielu dziś spacerowiczów i rowerzystów. I jeden wędkarz. Kwietniowe ciepłe dni nie mogą się równać z pełnią wiosny tej soboty <3

środa, 6 maja 2020

czas warszawski

Czas to pieniądz, ale szczęśliwi czasu nie liczą. Czas ucieka i płynie... Czas na wagę złota.
Czas odmierzany teraz przez nasze zegarki, telefony, smartfony... kiedyś odmierzany był siłami natury. Słońcem, fazami księżyca, wegetacją... Stąd musiała zrodzić się idea zegarów słonecznych.
Wydawać by się mogło, że zegary słoneczne to przeżytek, ale ileż ich jest w Warszawie!

Kilka zacnych przykładów znajdziemy w Łazienkach Królewskich, urządzonych przez miłośnika czasomierzy i zegarów słonecznych – Stanisława Augusta.
Koło Białego Domku – zegar dźwigany przez fauna. Wykonany około 1778 roku, prawdopodobnie przez Jana Chryzostoma Redlera.
Przed Pałacem na Wyspie stoi kolejny, z pięknym monogramem królewskim na tarczy zegara oraz inskrypcją upamiętniającą imieniny Stanisława z 8. maja 1786 roku. Król zlecił wykreślenie tarczy zegara księdzu Bystrzyckiemu – królewskiemu astronomowi.


Jest jeszcze jeden zegar słoneczny, położony gdzieś w zakątku parku. Już nie stanisławowski, ale szczególny z kilku powodów.
Skonstruowany został przez ciekawego człowieka: Wojciecha Bogumiła Jastrzębowskiego. Był profesorem Instytutem Agronomicznym (Gospodarstwa Wiejskiego i Leśnictwa na Marymoncie), stworzył podstawy ergonomii, walczył także jako żołnierz powstania listopadowego. W tym czasie właśnie stworzył utopijne dzieło, które możemy uznać za pierwszą próbkę konstytucji zjednoczonej Europy: "Wolne chwile żołnierza polskiego, czyli myśli o wiecznym pokoju między narodami" 
Jastrzębowski był m.in. twórcą urządzenia Do określania kompasów na jakiejkolwiek bądź przestrzeni i w każdym położeniu. I tu właśnie znajduje się przykład zegara słonecznego wykonanego na głazie narzutowym.

Tuż obok znajduje się kolumna z orłem na szczycie i datą 1262 – to ważny rok dla warszawskiego odmierzania czasu: pierwsza wzmianka o grodzie, który prawdopodobnie znajdował się właśnie tu, na skraju skarpy. Niestety, wzmianka tragiczna, bo związana z napaścią Litwinów na gród jazdowski, zakończoną jego spaleniem. W ciągu kolejnych 20 – 30 lat gród ten został przeniesiony tam, gdzie teraz znajduje się Stare Miasto. Ale to stąd wywodzi się Stara Warszawa!

Wróćmy do faktycznych czasomierzy. Pokręćmy się po innej królewskiej rezydencji.
W Wilanowie znajduje się piękny zegar słoneczny na ścianie Pałacu. Stworzony został na zamówienie Jana III Sobieskiego, a wykreślił go jezuita Adam Adamandy Kochański (doradca naukowy i bibliotekarz króla), zaś Augustyn Locci (nadworny architekt) zaprojektował kompozycję plastyczną w 1684 roku. Wzbudza zachwyt jego oprawa, a zdobiąca go mistyczna symbolika intryguje.
Udział w tworzeniu tego zegara przypisuje się Heweliuszowi, który miałby doradzać królowi w tej kwestii. Jak bardzo faktycznie przyczynił do stworzenia tego zegara – ciężko stwierdzić, acz prawdą jest, że pozostawał z królem w kontakcie. 
 
Na terenie dawnej rezydencji królów saskich, tuż obok Grobu Nieznanego Żołnierza znajduje się inny zegar słoneczny, z przełomu wieków XVIII i XIX. Ten zegar – lub kompas, bo tak kiedyś je zwano – uważany jest za najdokładniejszy wśród warszawskich czasomierzy słonecznych. Powstał z fundacji Antoniego Magiera – profesora fizyki, meteorologa i obserwatora życia społecznego Warszawy, co upamiętnia łaciński napis.



Zbliżyliśmy się do Starówki.
Rynek Starego Miasta 13, Kamienica pod Lwem. Zegar w technice sgrafitto wyszedł spod ręki Tadeusza Przypkowskiego w 1954. Ze względu na umiejscowienie na ścianie odchylonej od południa w kierunku zachodnim, pokazuje godziny dopiero od godz. 11 :)
Rodzina Przypkowskich od pokoleń fascynuje się zegarami; w Jędrzejowie znajduje się Muzeum im.Przypkowskich w Jędrzejowie (często występuje pod nazwą Muzeum Przypkowskich lub Muzeum Gnomoniczne im. Przypkowskich) – muzeum specjalizujące się głównie w prezentacji zegarów słonecznych i przyrządów astronomicznych.


To jest dobry moment, żeby zacząć przyglądać się zegarom mechanicznym, bo niemal naprzeciwko, na rogu kamienicy Simonettich (Rynek Starego Miasta 15) od ul. Zapiecek, znajduje się zegar projektu Jerzego Brabandera i Zygmunta Kropisza, wykonany w roku 1953 przez Mieczysława Jarnuszkiewicza. Piękny zegar, piękna data!...
Dla zapaleńców zegarów, żelaznym punktem zwiedzania Starówki będzie pewnie Gabinet Zegarów w Muzeum Warszawy.


My jednak udajmy się w stronę murów, by odnaleźć pomnik Jana Kilińskiego. Za jego plecami znajduje się zegar ufundowany przez rzemieślników. Na cyferblacie dostrzeżemy znaki zodiaku. W dolnej partii znajdują się ruchome postacie, które ożywają o pełnej godzinie. Wtedy też rozlega się kurant...

W budynku tym miało swą siedzibę Muzeum Rzemiosł Artystycznych i Precyzyjnych, zwane też Muzeum Zegarów ze względu na sporą kolekcję wyrobów zegarmistrzowskich. (Niestety, nigdy tam nie byłam, a jest zamknięte od 1999).

Jeden z najważniejszych zegarów na Starym Mieście to ten z Zamku Królewskiego. Pojawił się na Wieży Zygmuntowskiej w 1622, w momencie ukończenia Zamku w jego obecnej formie. Po zniszczeniach wojennych powrócił 19 lipca 1974.
Turyści zatrzymują się czasem zadziwieni, kiedy z Wieży zaczyna rozbrzmiewać hejnał Warszawy – jednak nie o pełnej godzinie, jak to dzieje się zazwyczaj, ale o 11.15. Skonsternowani patrzą na zegarki. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest historia wojenna. 17 września 1939 w rezultacie niemieckich nalotów Zamek stanął w ogniu, głównie ucierpiał dach i wieża. Wtedy to zegar zatrzymał się o 11.15 - i tę godzinę wyznaczał przez całą wojnę, aż do ostatecznej destrukcji Zamku. W 1974 zegar odżył także o 11.15. W ten sposób postanowiono więc uczcić tamte tragiczne wydarzenia.

Wojenna historia odcisnęła się także na mokotowskim zegarze na Domku Gotyckim, a właściwie gołębniku z XVIII w. przy ulicy Puławskiej. Tutaj hejnałem jest „Marsz Mokotowa” - rozbrzmiewa codziennie o godzinie 17. - tak upamiętniona jest godzina W. (odsłuchaj tutaj

A w wieży prowadzony jest teraz zakład zegarmistrzowski. Czy to ginący zawód, w erze smartfonów i zegarów elektronicznych? 

Najlepiej widocznym zegarem w mieście jest z pewnością ten milenijny, czyli na wieży Pałacu Kultury - największy w Polsce, a drugi w Europie, średnica 6 m, umieszczony na wysokości 40 piętra (152 m). Zaczął działać na przełomie 2000/2001, w noc sylwestrową.

Na koniec dwa nietypowe i (raczej) niewidoczne zegary.

Było już o zegarach słonecznych, wypisywanych na ścianach i nawet na kamieniu. A co, gdyby jeszcze bardziej zaangażować naturę w odmierzanie czasu? Ale inaczej: założyć plac, posadzić na nim wysokie drzewo, np. topolę, która, kiedy urośnie i wysmukleje, będzie działać jak gnomon, a jej cień padając na kolejne domy będzie wyznaczał godziny...
Taki był plan, kiedy na początku lat dwudziestych zakładano Plac Słoneczny na Żoliborzu Oficerskim. Jednak coś nie zagrało – zamiast topoli zasadzono rozłożysty klon, który nie spełnia praktycznej funkcji. Niemniej zaciszny plac jest uroczy ze swoją dworkową zabudową. 

Nie zapomnijmy też o niewidzialnym, ale słyszalnym przez wszystkich zegarze... Codziennie w Polskim Radiu przeciągły sygnał wyznacza nadejście południa. Pochodzi z Laboratorium Czasu iCzęstotliwości, przy ul. Elektoralnej.
Samodzielne Laboratorium Czasu i Częstotliwości prowadzi prace w dziedzinie pomiarów czasu i częstotliwości w zakresie: atomowych wzorców czasu i częstotliwości, wyznaczania atomowych skal czasu, precyzyjnego transferu czasu i częstotliwości, rozwoju metod pomiarowych oraz wyznaczania i dystrybucji czasu urzędowego w Rzeczypospolitej Polskiej.

***
Zachęcam do bardziej szczegółowej lektury o wymienionych przeze mnie zegarach, głównie na stronie Gnomika:
 
Zapraszam też do mojego zegarowego albumu na mojej warszawskiej fejsbukowej stronie. Będę dodawać tam warszawskie zegary, które nie zmieściły się w tej opowieści. Oddzielny album z zegarami zamkowymi :)

wtorek, 5 maja 2020

Cmentarz Żołnierzy Włoskich

Na naszych warszawskich cmentarzach spoczywa wiele ofiar wojen i starć militarnych; wielu żołnierzy, także innych narodowości. Rosjanie i Niemcy – to oczywiste, tu nierzadko żyli i tu ginęli. Ale to, że mamy też w Warszawie cmentarz poświęcony włoskim żołnierzom – to już jest mniej oczywiste.
Założono go z inicjatywy włoskiego rządu, by godnie pochować żołnierzy, którzy ginęli w walkach i w obozach jenieckich w trakcie I Wojny Światowej na terenach polskich. Cmentarz założono na Bielanach, na przedpolu Fortu I i otworzono oficjalnie w 1926. Komórką odpowiedzialną za projekt było Biuro Techniczne Komisariatu Głównego do Spraw Cmentarzy Wojskowych w Rzymie. Biuro zapewniło też materiały: kamienie na nagrobki i elementy ogrodzenia, które zostały sprowadzone z Włoch. Na cmentarz wiodła monumentalna brama na kształt łuku triumfalnego. Spoczęło tu wtedy 868 żołnierzy. 
 
W międzywojniu, kiedy stosunki polsko-włoskie był bardzo dobre, oficjalne wizyty przedstawicieli włoskiego rządu zahaczały także o ten cmentarz na peryferiach miasta. W latach trzydziestych cmentarz odwiedzili n.p. DinoGrandi (podsekretarz stanu rządu Mussoliniego), czy Galeazzo Ciano (minister spraw zagranicznych).

Dzięki oddaleniu od miasta, cmentarz nie ucierpiał na skutek działań wojennych, natomiast „wzbogacił” się o pochówki 1415 obywateli włoskich, ofiar obozów zagłady lub obozów jenieckich. Ich pogrzeby odbyły się w latach 1957-67.
W 1970 roku przeprowadzono remont cmentarza i zlikwidowano dotychczasową bramę, którą zdążył już nadgryźć ząb czasu. Na jej miejscu stanęła kuta brama, którą znamy dziś.
 

Większość grobów to identyczne żołnierskie nagrobki i tylko pod ścianami można znaleźć pojedyncze groby, których oprawa odznacza się indywidualnością.

Tuż przy wejściu po prawej znajduje się tablica z nazwiskami ofiar drugiej wojny światowej.
Na końcu alei głównej widoczna są ściany z napisami:
"Włochy swoim poległym żołnierzom, którzy spoczywają w polskiej ziemi".
"Pamiętaj i zadumaj się nad naszym poświęceniem”.

Obok znajduje się ołtarz / sarkofag z krzyżem oraz napisem „Pro Patria defuncti in terra fideli requiescunt" (łac.: „Polegli za Ojczyznę spoczywają wiernie w ziemi"”) - niewidoczne na moich zdjęciach.
Znajdziemy tu też ścianę z nazwami miejscowości, z których pochodzą szczątki poległych.

Prezentowane zdjęcia zrobiłam w pewien czerwcowy weekend 2019. Cmentarz jest otwarty w godzinach 10-17, jednak wiele osób tu chyba nie przychodzi. Kiedy wychodziłam, podeszła jakaś pani z córką – dzięki mnie zorientowała się, że można wejść :) a mieszka w okolicy.