sobota, 29 grudnia 2012

Sielce

Bardzo chwalę sobie Spacerowniki Wyborczej. Zachęcają do zapuszczania się na dróżki i osiedla, gdzie sama z siebie raczej bym nie trafiła. Podają też sporo ciekawostek i często stają się przyczynkiem, by rozwinąć wiedzę w nich podaną.

Tak i na Sielce trafiłam za przyczyną Spacerownika Warszawskiego 2. Było to sto lat temu, w najgorętszym okresie lipca 2012, w którego żar zanurzmy się nostalgicznie w ten grudniowy wieczór.

Zaczynam od ulicy van Beethovena. Jeszcze parę lat temu były tu pola. Zresztą ciągle panuje tu stosunkowy spokój - w porównaniu do Sobieskiego i Witosa, które łączy ulica Beethovena.

Nie zagłębiam się w Bobrowiecką, gdzie znajduje się ambasada i osiedle Korei Północnej, jednak ten budyneczek widoczny od Beethovena także należy do tego kompleksu, którego część jest obecnie wynajmowana na biura.

Kawałek dalej za skrętem w ulicę Hańczy zaczyna się Park Sielecki - uroczy kawałek zieleni datujący się na lata siedemdziesiąte XVIII wieku. Oczywiście stanisławowski ogród z założeniem wodnym to daleki przodek obecnego parku, urządzonego na nowo w latach 60. wieku XX.


Tuż przy wejściu do parku znajduje się taki oto blok. Przez kilka miesięcy przejeżdżałam obok niego w drodze do pracy i tak mi go było szkoda, że tak się marnuje nieużytkowany. Moim zdaniem jest całkiem ciekawy, do tego w dobrej lokalizacji komunikacyjnej z jednej strony, a z drugiej - bezpośrednio nad parkiem. Podobno mieszkali w nim kiedyś pracownicy ambasady rosyjskiej. Ale co się stało, dlaczego nic się z nim nie dzieje?


Wracając na parkową ścieżkę, idę wzdłuż jeziorka i trafiam po prawej na skromny pałacyk, należący ongiś do księcia Konstantego, namiestnika Królestwa Kongresowego. Wybudowany w 1821, był ponoć preferowany przez księcia nad bardziej oficjalny Belweder.
Obecnie pałacyk jest odremontowany i przeznaczony na biura PKPP Lewiatan.Wejście znajduje się chyba od drugiej strony niż park, tak więc nawet nie próbowałam szczęścia, czy uda mi się wejść choć na podwórze.
Po wyjściu z parku po prawej mijam kościół św. Kazimierza oo. Zmartwychwstańców z lat trzydziestych XX w.. Na nim tabliczki z różnych epok. Ta "obwodowa" jest najstarsza, pochodzi podobno z czasów tużpowojennych.


Chełmską dochodzę do Belwederskiej.
Na rogu Belwederskiej z Turecką znajduje się popiersie generała Sikorskiego, w pobliżu miejsca, gdzie generał mieszkał w latach trzydziestych.

W głębi Tureckiej znajduje się rezydencja ambasadora Słowacji. Dużo lepiej widoczna jest z okien jadącego autobusu, kiedy drzewa są tylko chwilową przeszkodą dla wzroku. Gdy stoję tuż obok i obchodzę płot z każdej strony, nie mogę dostrzec niemal nic.


Idąc dalej mijam ten apartamentowiec - Rezydencja Belvedere. Bardzo podobają mi się jego balkony i żółta fasada. Tylko plastikowy czepiec psuje efekt...

Przechodzę przez ulicę Gagarina, mijam hotel Hera i idę wzdłuż Belwederskiej.
Na kamienicy zaprojektowanej w latach trzydziestych przez Józefa Steinberga pozostały ślady pocisków wojennych. Ostatnim właścicielem budynku był łódzki przemysłowiec Karol Grohman - jeden z założycieli wspomnianego wyżej Lewiatana.

Także kolejne kamienice pochodzą z czasów przedwojennych. Elewacja od strony ulicy jest dość skromna i nie zwraca specjalnie uwagi, ale zagłębiwszy się w ulicę Lądową można odnaleźć ciekawy wjazd na podwórko obłożony klinkierem, oraz spostrzec, że ściana budynku zakręca łagodnie...
Także po drugiej stronie Lądowej nowoczesne przedwojenne kamienice. Moje zdjęcie nie do końca oddaje kształt kamienicy na drugim planie, a dokładnie jej dośrodkowo-spadzisty dach niby żagiel. Zaś budynek  na planie pierwszym to już twór współczesny, który swymi łagodnymi liniami ma nawiązywać do architektury sąsiednich budynków.


Z Lądowej skręcam w prawo w Parkową. Przez płot robię zdjęcie willi, w której przez kilka dni mieszkał prezydent Narutowicz. W 2011 podjęto decyzję, że budynek miał stać się siedzibą Instytutu Lecha Wałęsy, ale chyba ciągle nie doszło to do skutku.

Na końcu ulicy znajdują się już tylko budynki rządowe, więc przechodzę na drugą stronę ulicy i ów lipcowy spacer kończy się w Łazienkach.



Do poczytania o parku sieleckim:
http://zielona.um.warszawa.pl/tereny-zielone/parki/park-sielecki
http://www.sielce.waw.pl/forum/sielce-park-pod-warszawa-t480.html

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Elizeum

W lecie w trakcie spaceru wzdłuż Skarpy zawitaliśmy w parku przy Książęcej, gdzie opowiadałam moim wycieczkowiczom o ogrodach księcia Kazimierza Poniatowskiego oraz o Elizeum, grocie ukrytej w skarpie, jedynej pozostałości dawnej świetności tego miejsca. Na opowiadaniu musiało się skończyć, bo grota niedostępna jest szerszej publiczności, udostępniana tylko z rzadka przy szczególnych okazjach.

Ostatnio udało mi się na takową okazję trafić. "Okazja" ta jest rozciągnięta w czasie w postaci Akademii Wiedzy o Mieście, w której biorę udział jako słuchacz.
Na jednych z listopadowych zajęć dostąpiliśmy przyjemności zwiedzenia Elizeum. Zostaliśmy oprowadzeni przez Andrzeja Wolańskiego z Biura Konserwatora Zabytków. Zapoznał nas zarówno z historią tego miejsca, oraz aktualnym stanem, problemami związanymi z restauracją i szansami na wykorzystanie w przyszłości.

W tym momencie miałam umieścić kilka fotek z tej wycieczki, ale okazało się, że nie mam już miejsca na blogowym koncie:-D W związku z czym na razie pozostanę przy zalinkowaniu zdjęć  na stronie Akademii.

niedziela, 2 grudnia 2012

Powązki

 Pewnego październikowego poranka wybrałam się na Stare Powązki. Aura była idealna do powązkowskiego klimatu: przez mgłę bardzo bardzo powoli przebijało się słońce - ciężko nawet pisać o promieniach słonecznych.To raczej mgła sprawiała wrażenie rozświetlonej. Dodajmy jeszcze do tego jesienne kolorowe liście, ciągle trzymające się gałęzi drzew - i nawet takiemu fotografowi-amatorowi jakim jestem, udało się uchwycić kilka urokliwych widoków (co, mam nadzieję, udowodnią niektóre z poniższych zdjęć).

Za Bramą św. Honoraty skręciłam w prawo i podążyłam wzdłuż muru. Tuż obok znalazłam pomnik rodziny Rogolińskich ozdobiony płaskorzeźbą przedstawiającą Tanatosa - opart o klepsydrę, w ręku trzyma kosę, ale teraz chyba odpoczywa po wykonanym zadaniu...

Parę kroków dalej pod murem znajduje się pomnik projektu Bolesława Syrewicza. Rzeźbiarz ten swój zapał twórczy skierował głównie na cmentarze. Wspominałam o nim przy okazji opisu cmentarza prawosławnego . Jednak gros jego dzieł znajdziemy właśnie tu, na Powązkach. Często były to medaliony, jak poniżej, a także popiersia czy pomniki poświęcone zmarłym osobom. Niestety w tym przypadku inskrypcja jest zatarta, więc nie wiem, kto jest tu pochowany, a w moich książkach nie mogę doszukać się tej informacji.

Skoro mowa o rzeźbiarzach - w pobliżu znajduje się grobowiec rodziny Pruszyńskich, w tym Andrzeja Pruszyńskiego. On także zostawił na tym cmentarzu wiele swoich projektów, by ostatecznie samemu tu spocząć. Wszyscy znają rzeźbę Chrystusa sprzed kościoła św. Krzyża na Krakowskich Przedmieściach - tutaj widzimy twarz jego twórcy.

Skręciwszy w aleję obok grobowca Pruszyńskich natrafiam na pomnik współczesny, w formie drzwi lub bramy. Spoczywa tu Marcin Pawłowski, dziennikarz TVN, zmarły na raka w 2004.

Podążam dalej alejką. To światło! w oddali grobowiec Kronenbergów...
...a na niemal pierwszym planie - pomnik nagrobny Iruchny Rudnickiej, autorstwa Bartłomieja Mazurka. Mazurek pozostawił po sobie kilka nagrobków, w tym kilkoro przedstawiających dzieci. Ten motyw spoglądania w dal, ku lepszemu światu także będzie się powtarzał.

Ordynat szpitala Dzieciątka Jezus, Witold Placzkowski, zmarł w kwiecie wieku, 31 lat!
Na temat tego nagrobka znalazłam też taką kartę inwentaryzacyjną Komitetu Powązkowskiego. Sporo roboty!

Grobowiec rodziny Leopolda Kronenberga od frontu. Widać, że rodzina zamożna;-) Sam Leopold Kronenberg - bankier, finansista, inwestor - był pochodzenia żydowskiego, ale przyjął wiarę protestancką i spoczywa na Cmentarzu Ewangelicko-Augsburskim, tutaj zaś rodzina jego dziedziców (syn, także Leopold).

Przed katakumbami widzę cztery na pierwszy rzut oka niemal identyczne nagrobki, które wydają się tworzyć całość. Jednak pochodzą z różnych kwater cmentarza, a tu stanęły razem dopiero po renowacji. Ich kształt nawiązuje do starożytnych rzymskich nagrobków o nazwie cippus.
Tuż obok znajduje się mój faworyt w kategorii "grobowce". Jest to krypta rodziny Fraenklów, Laskich oraz hr. Wielopolskich. Jest to podobno najstarsze mauzoleum na Powązkach. Forma neogotycka, ale nieprzerysowana, nie starająca się być bardziej gotycka od gotyku. Efekt subtelnie elegancki.

Mijam katakumby po mojej lewej i idę w stronę murowi przy Spokojnej. W jednej z alejek znajduję kolejny przykład dzieła Bartłomieja Mazurka - znowu dziecko, tym razem nieco starsza dziewczynka będąca portretem zmarłej we współczesnym stroju - i ze skrzydełkami. Jest to nagrobek Wiesi Minchejmer.

Parę kroków dalej - grób rodzinny Pazderskich - przyozdobiony typową złamaną kolumną, symbolem przerwanego życia.

W niedalekiej alei: dwa groby Podkowińskich. Z lewej - Władysława, warszawskiego artysty znanego głównie jako autor "Szału uniesień". Nagrobek autorstwa Leopolda Wasilkowskiego (tego od oprawy artystycznej Bramy św. Honoraty) na pierwszy rzut oka mówi nam, czym zajmował się zmarły. Z prawej zaś przykład współczesnej rzeźby: nagrobek Wilhelma Podkowińskiego, zm. 1993, niesygnowany.

Poniżej grób Mieczysława Brzezińskiego, publicysty, wydawcy i przyrodnika. Był także jednym z założycieli tajnego Koła Oświaty Ludowej, do czego zdaje się odnosić pan w sukmanie z książką po pachą, w zamyśleniu wspominający zmarłego.


W tej samej okolicy znajduje się grób rodziny Rybarskich, a na nim późno-secesyjne (1913) popiersie rozpaczającego lub modlącego się mężczyzny.

Robi wrażenie mauzoleum Matyldy Sawickiej. "Wczesną modernistyczną budowlę z ciosów granitu nakrywa masywny dach, a całość otacza secesyjna krata" (Spacerownik po warszawskich cmentarzach). Do pomnika wiedzie alejka. Cóż za szaleństwo w miejscu, gdzie taki kawał ziemi mógłby dać schronienie  innym zmarłym.

Anioł na nagrobku aktorki Wandy Osterwiny z tym swoim mieczem wygląda jak wyrwany z opowiadania fantasy. Zresztą sam nagrobek przypomina tron...

Znowu dzieci - i tak samo jak Iruchna na nagrobku Mazurka i te patrzą przed siebie, a właściwie nad siebie ku niebu/Niebu i dwu gwiazdom, które wskazują im drogę. Zygmuś i Irenka Kurella zeszli z tego świata tego samego dnia...





Powyższy anioł to kolejne dzieło Leopolda Wasilkowskiego, na grobowcu rodziny Sztumberk-Rychterów z 1893.


Zawróciłam w stronę alei katakumbowej, a tam wzrok przykuło popiersie bp. Jana Dekerta. Był on synem zasłużonego prezydenta Warszawy o tym samym imieniu.

Tuż obok, naprzeciwko, znajduje się grobowiec rodzinny Groerów, warszawskiej rodziny lekarzy. Wg karty inwentaryzacyjnej obiekt ten pochodzi z około 1853; autor tego neogotyckiego grobowca pozostaje jednak nieznany.

Parę kroków od bp. Dekerta znowu trafiamy na dzieło Bolesława Syrewicza. Jest to popiersie aktorki Marii Wisnowskiej, zamordowanej przez rosyjskiego kochanka. Sprawa jej śmierci i romansu wywołała spory skandal, tak że duchowieństwo odmówiło udziału w pogrzebie, a kondukt żałobny składał się zaledwie z kilkudziesięciu osób. A jednak miejsce na cmentarzu znalazła zaszczytne, a i autor pomnika wziętym artysta był.

W tym miejscu postanowiłam zakończyć zwiedzanie. Spacer mój nie trwał długo, ale czas zaczynał mnie już gonić, a i bateria w aparacie odmówiła współpracy (po dwóch latach użytkowania to chyba za wcześnie na takie szybkie zużycie baterii?).
Podążając od katakumb z powrotem do Bramy, uchwyciłam jeszcze dwa bardzo jesienne obrazki.
Szczególnie zachwycił mnie ten drugi - zarówno przypadkowo udane ujęcie z przymglonym kościołem oraz żółtymi liśćmi, jak i sam monumentalny mroczny pomnik. Początkowo nie dostrzegłam nóżek dzieci i myślałam, że anioł śmierci czuwa nad ich śpiącymi główkami - ale to byłby przerost makabreski w tak zaszczytnym miejscu. Nagrobek był pierwszą pracą Jana Woydygi na cmentarzu powązkowskim; później pojawiły się kolejne zlecenia.

Trasa moja była głównie inspirowana trasą nr 2 w
Spacerownik po warszawskich cmentarzach, Jerzy S. Majewski, Tomasz Urzykowski, Biblioteka Gazety Wyborczej
Korzystałam też z
Cmentarz powązkowski w Warszawie, Tadeusz Maria Rudkowski, Ossolineum 2006
oraz
jak zawsze niezastąpiona Sowa Cmentarna:
o pomniku Wiesi Minchejmer
http://sowa.website.pl/powazki//Sztuka/kw174Minchejmer.html
grób rodziny Kurella
 http://www.starepowazki.sowa.website.pl/Sztuka/kw176Kurella.html
nagrobek Stefcika Kamieńskiego i Maniusi Lipowskiej
http://www.starepowazki.sowa.website.pl/Sztuka/kw11Kamienscy.html

sobota, 27 października 2012

Muzeum Woli

W zeszłym tygodniu wybrałam się do Muzeum Woli na wystawę "Być kobietą w XVIII i XIX wieku".
Wystawa ukazała wystroje wnętrz, w których ówczesne kobiety spędzały czas, ich stroje, zajęcia, role, zmiany jakich doświadczyły na przestrzeni tych dwóch wieków; napomknięto też o kilku istotnych postaciach kobiecych jak n.p. Maria Gerson czy Helena Modrzejewska.






Wystawa otwarta do jutra, więc moja "reklama" nieco spóźniona.

Zawsze jednak można wybrać się na ekspozycję stałą dotyczącą historii dzielnicy Wola.


Niestety z braku czasu nie zdążyłam obejrzeć wystawę warszawskich platerów.

Samo muzeum stanowi zaskoczenie, kiedy tak spaceruje się tą częścią Warszawy. Ni stąd ni zowąd taki oto pałacyk.
Pałacyk oryginalnie pobudowany przez pana Sikorskiego, rzeźbiarza, następnie przejęty przez przemysłowca Bormana. Parę słów więcej w tym temacie można przeczytać na przykład na SirenCity.