Tymczasem w trakcie kolejnych odwiedzin "po latach", mogłam w końcu odwiedzić nowe miejsce na turystycznej mapie Warszawy. Wyszłam zachwycona. Myślę, że szanse są spore, że moje pozytywne wrażenia nie będą odosobnione. A oto dlaczego.
Kiedy moi cudzoziemscy rozmówcy słyszą skąd jestem, częstą reakcją jest "aach! Polska! wódka!". Nie zawsze jestem pewna, czy skojarzenie to jest pozytywne... Tymczasem muzeum postanowiło przekuć je na skojarzenie w zupełności pozytywne.
Przechodząc przez wystawę goście dowiadują się m.in.:
- skąd wzięła się nazwa,
- z jakich produktów musi być produkowana wódka, by mogła zasłużyć na miano "polskiej wódki",
- gdzie koncentrował się przemysł na ziemiach polski przed, w trakcie i po zaborach,
- jaki wpływ na nasz organizm ma spożycie alkoholu,
- jakie toasty wznosi się w Polsce...
Oprócz zapoznania się z historią trunku czy losem przemysłu wódczanego na polskiej ziemi, zobaczymy takie eksponaty jak maszyny które brały udział w procesie produkcji, czy podziwiamy kolekcję butelki i etykiet z ostatnich kilku dziesięcioleci.
Sama wystawa zorganizowana jest w sposób zrównoważony jeśli chodzi o połączenie multimediów i eksponatów materialnych. Po ekspozycji oprowadza nas przewodnik, który serwuje sporą dawkę historii.
Na koniec można dokonać degustacji trzech rodzajów wódek (degustacja podstawowa wliczona jest w bilet)
Nigdy nie byłam fanką wódki, tymczasem przekonałam się, że faktycznie wódki mają smak!
Bilet kosztuje 40 zł, co jak na polskie warunki wydaje się być wysoką ceną, ale po wizycie stwierdzam, że dostaję za to wystarczająco dużo atrakcji by nie uznać jej za wygórowaną.
Przechodząc od szczegółowego do ogólnego...
Osobną atrakcją jest fakt, że muzeum znajduje się w dawnej fabryce wódki. Kompleks budynków powstał w końcu XIX wieku i należał do Warszawskiej Wytwórni Wódek "Koneser", firmy, która produkowała między innymi Luksusową, Wyborową, Żytniówkę...
Mimo że Muzeum zostało ulokowane w dawnym budynku rektyfikacji, architektura poprzemysłowa nie jest tu aż tak tu widoczna. Więcej wyeksponowanych elementów znajdziemy w sąsiedniej restauracji Zoni.
Obecnie dawna fabryka i jej otoczenie staje się kompleksem kulturalno-biurowym.
Na chwilę obecną jest to ciągle plac budowy. Mimo niedawnego otwarcia muzeum, sklepiku Wedla czy restauracji, spora część jest jeszcze w trakcie roz- i przebudowy.
Jako fanka Łodzi i rewitalizacji kompleksów poprzemysłowych jestem bardzo ciekawa, jak będzie wyglądała skończona całość oraz jak będą współgrać ze sobą elementy z różnych sfer ...
Ząbkowska i okolice od dawna już potrafią przyciągnąć zarówno turystów jak i mieszkańców Warszawy. Muzeum Wódki dodaje swoje grosze, które na pewno będą dalej działały na plus.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz