Letni smak to smak gofrów. Jeśli chodzi o mnie, tradycyjne z bitą śmietaną to podstawa. Inne dodatki - czemu nie, ale niekoniecznie.
Kiedyś myślałam, że ciężko popsuć coś tak pięknie prostego jak gofr, jednak życie zweryfikowało mój optymizm.
I tak nie tak dawno temu, w trakcie spaceru Starówką zakupiłam gofra w/obok Murzynka na Nowomiejskiej. Dopiero kiedy oddaliłam się, po kolejnych kęsach zdałam sobie sprawę, że śmietana nie była już pierwszej świeżości. W tym momencie przypomniały mi się podejrzane spojrzenia wymienione przez ekspedientki i ich lekkie wachanie, kiedy poprosiłam o gofra.
Wspominałam też kiedyś o moich niekorzystnych wrażeniach z gofrów w Łazienkach.
Niedawno spróbowałam gorfów na Piwnej. Pani uprzedziła mnie, że gofr będzie nietypowy, bo w kształcie serduszka. Nie ma sprawy. Ostatecznie był to bardziej kwiatek z serduszek, co akurat było drugorzędne. Co bardziej istotne, sam gofr był jednak cieńszy niż typowe, co samo w sobie nie byłoby złe, ale sprawiło, że był nadpieczony. W smaku też było to odczuwalne. Pierwszy raz dostałam też patyczek/łyżeczkę do bitej śmietany.
Ale co mnie natchnęło do stworzenia tego wpisu, to powiew nadziei tchnięty przez gofry z Świętojańskiej:-)
Nie spodziewałam się, że praktycznie na głównym turystycznym trakcie Starego Miasta uda mi się zjeść takiego dobrego gofra. Idąc od Zamku, jest to pierwszy okno-sklepik po lewej, zwieńczony napisem "gofry belgijskie".
Nie mam pojęcia, na czym polega ich belgijskość. Ze względu na szybkość z jaką zostałam obsłużona nie jestem przekonana, że mój gofr został upieczony specjalnie dla mnie, ale przynajmniej sprawiał takie wrażenie swoją temperaturą. Przed udekorowaniem został jeszcze posypany cukrem pudrem, co dodało mu słodyczy i "czegoś ekstra". Oczywiście ciepły gofr szybko roztapiał bitą śmietanę, co może być irytujące, ale tak mi smakowało, że uznałam to za sentymentalny powrót do dzieciństwa i brudzenia się jedzeniem;-)
Koniecznie muszę jeszcze tam zajść, by ostatecznie utwierdzić się w moim zachwycie goframi w tym punkcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz