Główne
skojarzenie: blokowiska. Faktycznie kiedy idę od autobusu do nowego
domu, otaczają mnie bloki, bezkresne morze bloków.
...bloki
z różnych okresów i w różnych stylach. Moje pielesze domowe
ulokowane są teraz w około dwudziestoletnim bloku. Początek XXI w
to był czas, kiedy estetyka ciągle nie była mocną stroną budowy,
więc fasada nie zachwyca – niemniej wybrałam go na przestronność
wnętrza, niż zewnętrzne piękno...
Z
okna widzę bloki, które wyglądają na drugą dekadę XXI wieku,
czyli prosto, schludnie, przyjemnie dla oka, choć bez zachwytów; no
i już większa skala, niż moje domowe brzydactwo (punkt dla
brzydactwa!).
A w
trakcie spacerów mijam całą gamę możliwości budownictwa
osiedlowego: zarówno bloki jakby wyjęte z Ursynowa, jak i pudełka
do mieszkania z lat 70 i 80.
Wieczorne
widoki przypominają mi moje obrazki z lekcji plastyki z wyobrażeniem
„nocy w mieście”: granatowe niebo, na jego tle ciemne prostokąty
rozjaśnione kwadracikami świateł w oknach. Moje dziecięce
wyobrażenia były nieco bardziej kolorowe;-) niemniej – doceniam
miejską malowniczość tej scenerii. Ma w sobie coś filmowego.
Jednocześnie
mam wrażenie, że idę przez historie dwudziestolecia międzywojenne
: patroni ulic to Bor-Komorowski, Wieniawa-Długoszowski,
Okulicki, Mikołajczyk... Ma to swoje
uzasadnienie, skoro wieś Gocław została włączona w granice
Warszawy w 1916, za czym przyszedł jej rozwój, plany dotyczące
lotniska... (Ulice nawiązujące do przed- i powojennej lotniczej
historii są poza moimi ścieżkami)
Co
podoba mi się po pierwszych tygodniach życia tutaj?
·
Ludzka skala blokowisk
·
Sporo zieleni pomiędzy
nimi
·
Widok na pylony mostu
Siekierkowskiego
·
Bliskość Saskiej Kępy
·
Poranne widoki z mostów
·
Wieczorny widok na
Centrum z Siekierkowskiego
·
Mnogość autobusów i
połączeń z resztą miasta
Moje
poznawanie okolicy będzie postępować, a nabierze tempa zapewne
razem z powrotem słońca (wiosną...).
Choć
wstępne rozpoznanie odbyło się już we wrześniu, kiedy nie miałam
pojęcia, że losy rzucą mnie w te rejony.
piątek, 22 listopada 2019
środa, 6 listopada 2019
O, Wierzbno!
O, Wierzbno! Moja zielona przystani! Ciężko Cię opuszczać, trudno rezygnować z życia z Tobą, rezygnować z tego sielskiego widoku za oknem...
ze spacerów po Królikarni i Arkadii...
z wieczornego biegania po Parku Dreszera...
z koncertów jazzowych pod chmurką...
ze sportu na Warszawiance...
z Targów Śniadaniowych na Skwerze Grupy AK Granat...
z podróży tramwajem do Centrum...
(hej, jak dla mnie Mokotów i Wierzbno to ciągle Centrum!)
z przechadzek wśród przedwojennych willi...
Przez lat siedem byłeś mi codziennym powodem do zachwytów. Dałeś mi pierwszy warszawski dom, dałeś rozrywkę, fascynującą historię, spokój i odpoczynek.
Czas na zmiany. Czas zadomowić się w innej dzielnicy.
ze spacerów po Królikarni i Arkadii...
z wieczornego biegania po Parku Dreszera...
z koncertów jazzowych pod chmurką...
ze sportu na Warszawiance...
z Targów Śniadaniowych na Skwerze Grupy AK Granat...
z podróży tramwajem do Centrum...
(hej, jak dla mnie Mokotów i Wierzbno to ciągle Centrum!)
z przechadzek wśród przedwojennych willi...
Przez lat siedem byłeś mi codziennym powodem do zachwytów. Dałeś mi pierwszy warszawski dom, dałeś rozrywkę, fascynującą historię, spokój i odpoczynek.
Czas na zmiany. Czas zadomowić się w innej dzielnicy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)