O, Wierzbno! Moja zielona przystani! Ciężko Cię opuszczać, trudno rezygnować z życia z Tobą, rezygnować z tego sielskiego widoku za oknem...
ze spacerów po Królikarni i Arkadii...
z wieczornego biegania po Parku Dreszera...
z koncertów jazzowych pod chmurką...
ze sportu na Warszawiance...
z Targów Śniadaniowych na Skwerze Grupy AK Granat...
z podróży tramwajem do Centrum...
(hej, jak dla mnie Mokotów i Wierzbno to ciągle Centrum!)
z przechadzek wśród przedwojennych willi...
Przez lat siedem byłeś mi codziennym powodem do zachwytów. Dałeś mi pierwszy warszawski dom, dałeś rozrywkę, fascynującą historię, spokój i odpoczynek.
Czas na zmiany. Czas zadomowić się w innej dzielnicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz