niedziela, 22 kwietnia 2012

compulsive shopping



No to pochwaliłam się moimi wczorajszymi zakupami - ach jakże stereotypowo-kobieco!
Zawitałam wczoraj na kilka chwil na festiwalu Okno na Warszawę. Biorąc pod uwagę mnogość różnych fajowych warszawskich gadżetów oraz literatury, to i tak skromnie:-)

Książkę znalazłam na stanowisku Antykwariatu Kwadryga. Oprócz historii małżeństw królowej z polskimi monarchami, w spisie treści widzę też tematy takie jak kultura i obyczaje dworu, cudzoziemcy na dworze i ich wyobrażenia o Polsce, nastawienie szlachty do królowej... Zapowiada się ciekawie i będzie dobrym ciągiem dalszym dla moich niedawnych lektur o czasach Adama Jarzębskiego.

Notatnik, pudełko z cukierkami oraz zakładki pochodzą ze stoiska Muzeum Historycznego. Podoba mi się użycie mało znanych obrazów przedstawiających niegdysiejsze i nie zawsze oczywiste warszawskie widoki. Plac Trzech Krzyży można tu jeszcze łatwo rozpoznać, ale drugi obrazek przedstawia wnętrze kawiarni Ziemiańska - to już może zaintrygować i zmusić do zastanowienia się, dlaczego akurat to miejsce zostało uwiecznione. Innym obrazem na gadżetach z Muzeum był widok na wyścigi konne na Polu Mokotowskim.

Notatnik i zakładkę przeznaczę pewnie na prezent dla znajomej Japonki. Zastanawiałyśmy się ostatnio, co może być dobrą pamiątką z Polski, oprócz bursztynu czy ceramiki z Bolesławca (która niestety jest ciężka, więc na podróż samolotem mało praktyczna). Co mi głównie przyszło do głowy, to różnego rodzaju rzeczy z łowickimi wzorami. Można znaleźć coś praktycznego, do użycia w codziennym życiu, a nie tylko do zbierania kurzu na półce, jak na przykład bardzo modne ostatnio torby filcowe. A co z Warszawy? Papier listowny z reprodukcjami akwarelowych widoczków; kalendarz, czy podstawki pod kubki z takimi obrazkami... Hmm, co by tu jeszcze?

I tu w sukurs przychodzą mi niektóre stoiska z wczorajszego festiwalu. Rzeczy z Muzeum były ładne i tanie, ale jest też sporo oryginalnych wzorów. Na przykład w wykonaniu hellowawa . Koszulka z Fryderykiem jest czadowa! Albo odlatujący Pałac; albo przebity strzałą...
Zauroczyły mnie też wzory Moyo . Tu także znajdziemy ciekawie potraktowane symbole Warszawy; na mniej lub bardziej przydatnych przedmiotach. Albo można samemu stworzyć sobie własne pamiątki z naprasowanek.

Smacznie wyglądały też ciastka w kształcie Pałacu czy Syrenki. Widziałam kiedyś w Internecie specjalne foremki w tych kształtach; chętnie bym sobie takowe sprawiła, ale pani od ciastek powiedziała, że podobno już się skończyły zapasy i ona musiała ręcznie wycinać wzory.

Posiliłam się jeszcze przy stoisku Baru Warszawa bardzo dobrą kiełbaską w sosie musztardowym z kminkiem i tak wzmocniona zakończyłam swój krótki pobyt na festiwalu i udałam się na dalsze zwiedzanie miasta.
O czym napiszę już kiedy indziej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz