Króciutka ulica Tadeusza Hołówki początkowo nie robi specjalnego wrażenia. Z jednej strony ogrodzona wysokim murem posesja BORu. Po drugiej stronie ulicy ciągnący się na niemal całą długość ulicy budynek, prawie płaski, sporadycznie urozmaicony wgłębieniami w elewacji. W pierwszym momencie miałam wrażenie, że to jakiś powojenny nudny twór.
Ale przy bramie znajdujemy taką tablicę...
...która przekonuje, że kamienica rodowód ma znacznie starszy, niż pierwsze wrażenie wskazywało.
I faktycznie, doczytuję w Spacerowniku warszawskim, że dom ten wzniesiono już w 1930. Oryginalnie dla Spółdzielni Mieszkaniowej Pracowników i Telegrafów, był też zamieszkiwany przez oficerów Wojska Polskiego. Jednego z nich, Emanuela Korompaya, upamiętnia inna tablica, na przeciwnym skraju kamienicy.
Innym dowodem wieku kamienicy, jest takie zachowane "graffiti" (niejedno). Jednak widoczne są tylko od podwórka.
O takich napisach, pozostawianych na rozminowanych po wojnie domach, wspominałam w poście o saperach.
I kapliczka w podwórku. Nie wiem, jakiej daty;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz