Zaczęłam pod kolegiatą św. Anny krótkim wstępem o historii okolic, a następnie przeszłyśmy do wnętrza, gdzie wspomogłam się artefaktami w opowieści o dziedzicach...
Przedstawiłam też pana Marconiego, którego nazwisko było jednym z motywów przewodnich tego spaceru.
Ach, no i kość mamuta.
Stąd parę kroków do symbolicznego grobowca pierwszych Potockich właścicieli Wilanowa.
Obeszłyśmy okoliczne zabudowania, niegdyś budynki gospodarcze posiadłości wilanowskiej, obecnie najczęściej lokale gastronomiczne.
W końcu uczyniłyśmy skok we współczesność, na przedpola Miasteczka Wilanów, niedoszłego ratusza, plaży i elementów krajobrazu inspirowanych przez pana Tadeusza Dębskiego.
Ale szybko ze współczesności uciekłyśmy w wiek XIX na rzecz spokoju i zadumy. Neogotycka brama autorstwa Marconiego powiodła na Cmentarz Wilanowski.
Tu najbardziej widocznym monumentem jest Kaplica Potockich
Tego dnia była zamknięta, więc pozostałości wewnętrznej neogotyckiej kaplicy do wglądu tylko na zdjęciu.
Bezpośrednio wokół kaplicy można znaleźć jeszcze groby osób związanych z ucząstkiem wilanowskim, docenionych przez włąścicieli.
Kiedy wychodzi się z cmentarza, czytelna jest oś biegnącą z nekropolii prosto do kościoła. Kiedyś była obsadzona lipami. Gdyby teraz też można ją jakoś podkreślić, pomimo przeszkody terenowej w postaci ulicy Wiertniczej...
Na koniec - widok na pocztę - wspomnienie kolejki wilanowskiej.
Następny regularny spacer autorski dopiero wiosną...